Żałoba może być lekarstwem

Jarosław Krawczak

Sławek był młodym właścicielem prywatnej firmy, która przynosiła całkiem niezłe dochody. Była jednak bardzo czasochłonna. Sławek musiał często wyjeżdżać i przemierzać mnóstwo kilometrów, aby zarabiać pieniądze. Taka praca… – jak sam mówił. I tym razem był ponad 400 km poza domem. Jego piękna żona Kasia, razem z 4-letnią córeczką, już od paru godzin nie dostały żadnego znaku życia od Sławka. Ostatni raz zadzwonił z trasy mówiąc, że już nie może doczekać się spokoju rodzinnego, za którym tak tęskni. Po jakimś czasie Kasia kilka razy próbowała się do niego dodzwonić, ale telefon nie odpowiadał. Wysyłała smsy, ale nie dochodziły. Jej zaniepokojenie potwierdził ostatecznie telefon ze szpitala z Katowic. Sławek miał wypadek. Zderzenie czołowe z tirem. Jechał bardzo szybko. Wyprzedzał. Nie miał szans uciec. Strażacy cudem wyciągnęli go żywego z jego zmasakrowanego samochodu. Zmarł w drodze do szpitala. Byli małżeństwem zaledwie 6 lat. Nie zdążyli jeszcze nacieszyć się sobą i zasmakować prawdziwego rodzinnego życia.

Oblicza śmierci
Taka czy podobna historia często dzieje się obok nas, może nawet dotyka nas samych. Nie chodzi tutaj jedynie o nagłe i niezapowiedziane odejście kogoś bliskiego, ale także o takie może już wyczekiwane, takie, na które można było się „przygotować”. Śmierć ciągle jest tematem tabu. Panuje wszechobecny kult młodości i, chciałoby się powiedzieć, nieśmiertelności. Mówienie o śmierci, chorobie, starości jest w zachodniej cywilizacji przeważnie postrzegane jako nietakt i brak kultury.
Co zatem robić w sytuacji śmierci bliskiej nam osoby? Co w ogóle przeżywa osoba osierocona? Każdy przeżywa żałobę w inny sposób. Mimo pewnych podobieństw, każda strata jest zupełnie osobistym i niepowtarzalnym doświadczeniem. Zależy od wielu czynników tj. okoliczności śmierci, dojrzałości osobowej, siły relacji i więzi, wieku osoby osieroconej i zmarłej. Np. zupełnie inaczej przeżywamy stratę dziecka. Traktujemy jego odejście jako swojego rodzaju złamanie porządku świata.
Trzeba być przygotowanym na śmierć. Często rozmawiam o tym z pacjentami. Niektórzy panicznie boją się śmierci, inni nawet jej szukają. Czy w ogóle wypada z utęsknieniem szukać śmierci? Zawsze powtarzam moim pacjentom: „Być przygotowanym na śmierć wcale nie oznacza, że chcę umrzeć dzisiaj.” To bardzo ważne, aby dostrzegać tę różnicę. I odpowiadając sobie na pytanie: czy jestem gotowy dziś umrzeć? trzeba pamiętać, iż gotowość wcale nie oznacza, że musi stać się to teraz, zaraz.
Kiedy umiera nam bliska osoba, przeżywamy tzw. żałobę. Niezwykle istotne jest pozwolić sobie na nią. Każdy z nas, w przypadku straty, ma prawo czuć się opuszczony. Ma prawo mieć poczucie braku i pustki. Ma prawo do łez, buntu, rozpaczy, gniewu, lęku, poczucia winy, poczucia osamotnienia i smutku. Przeżywanie żałoby pełni bardzo ważną funkcję adaptacyjną. Jest to proces społecznej, somatycznej i psychologicznej reakcji, będącej odpowiedzią na utratę, wraz ze wszystkimi konsekwencjami. Mimo, że zewnętrznie może przypominać chorobę, trzeba zawsze pamiętać, że żałoba jest zdecydowanie naturalną reakcją na krytyczne wydarzenie śmierci.
Warto poznać charakterystyczne etapy przeżywania żałoby. Oczywiście nie po to, aby w wypadku straty stosować się i dopasowywać do tych etapów, ale przede wszystkim dla zrozumienia tego, co się dzieje z człowiekiem osieroconym, aby pomóc sobie czy takiej osobie w bezpiecznym przejściu przez żałobę.

Czas goi rany
Zasadniczo wymienia się cztery etapy żałoby. Pierwszy etap to szok. Właśnie dowiedzieliśmy się o śmierci bliskiej osoby. Wypieramy tę informację. Nie dajemy jej wiary, a nawet zaprzeczamy. W ten sposób chronimy się przed cierpieniem, przed tak potężnym obciążeniem. Działamy automatycznie i w szoku z poczuciem nierealności świata. Negacja tego wydarzenia pojawia się zawsze i jest zupełnie naturalną reakcją. Drugim etapem przeżywania żałoby jest etap przekupywania Boga, losu… Zrobimy wszystko, obiecamy wszystko, żeby odwrócić to, co się właśnie wydarzyło. Jest to etap niezwykle trudny. Teraz następuje bardzo bolesna konfrontacja z rzeczywistością. Śmierć bliskiej osoby staje się faktem. Nasze emocje są bardzo labilne. Przeżywamy silną dezorientację, a przeżywane uczucia bardzo dynamicznie się zmieniają. Pojawia się nadwrażliwość, poczucie winy. Kotłuje się w nas złość na przemian z beznadzieją, bezradnością i wszechobecnym osamotnieniem. Ta faza bardzo często przechodzi w fazę depresji. Jest to trzeci etap. Tutaj również odczuwamy złość, ale już nie kierujemy jej na zewnątrz (co odróżnia ten etap od poprzedniego), ale do wewnątrz. Smutek i lęk zupełnie zaczyna nas kontrolować. Nasz organizm jest już bardzo wyczerpany. Tracimy apetyt, wycofujemy się z kontaktów, rezygnujemy z relacji, aby więcej czasu spędzać w samotności, a także na dłuższy sen. Ten etap jest jednak bardzo niebezpieczny. W depresji mogą pojawiać się myśli samobójcze i autoagresja. Każdy przeżywa inaczej tę fazę. U niektórych ludzi trwa parę godzin, dni, ale spotykałem się także z pacjentami, którzy przeżywali ten etap nawet do kilku miesięcy. Wreszcie następuje ostatni etap żałoby: zrozumienie i radzenie sobie ze stratą. Na tym etapie zaczynamy powoli nabierać sił do życia. Rozumiemy już nieodwracalność śmierci i jesteśmy z tym pogodzeni. Życie wymaga od nas normalnego funkcjonowania. Mogą pojawić się tutaj wyrzuty sumienia związane z rozpoczęciem normalnego życia, coraz częściej pojawiających się momentów uśmiechu i radości. Ten etap nie powinien trwać dłużej niż pół roku, może w niektórych przypadkach do roku.

Trzeba jeszcze pamiętać, że te etapy nie muszą tak wyglądać, że żałoba może przebiegać inaczej niż przedstawiony wyżej schemat. Fazy żałoby często się łączą, przenikają, zamieniają kolejnością, a nawet powtarzają. Jeśli jednak któraś z faz trwa zbyt długo, może to oznaczać konieczność interwencji psychoterapeuty. Nie każdy człowiek potrafi sam poradzić sobie z negatywnymi emocjami, które w wypadku straty osoby bardzo kochanej, może być szczególnie trudne, może nawet niemożliwe. Tak naprawdę cały okres żałoby zależy od poziomu wrażliwości człowieka. Warto pamiętać, że osoby przeżywające stratę wcale nie potrzebują pocieszenia, ale to właśnie bliscy mają obowiązek mądrego towarzyszenia w cierpieniu i powinni ocenić czy i jak należy szukać pomocy psychoterapeutycznej.

PAMIĘTAJ!

  • Rozpoczęcie żałoby wymaga najpierw akceptacji straty.
  • Nie należy porównywać sposobów, w jaki ludzie przeżīwają swój smutek.
  • Nie ma dwóch ludzi, którzy będą odczuwać stratę bliskiej osoby dokładnie w ten sam sposób.
  • Zadaniem żałoby jest przede wszystkim przeżywanie jej poszczególnych etapów w celu zaakceptowania rzeczywistości i powrotu do życia.
  • Przedłużająca się żałoba powinna budzić niepokój i wymaga interwencji psychoterapeuty.
  • Być przygotowanym na śmierć nie oznacza, że chcę umrzeć dzisiaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.